Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 czerwca 2012

National Team Of Germany Public Training Session

Piątek 01.09, godzina 19:22, a ja wraz z siostrą siedziałam już w pociągu do Gdyni. Decyzję podjęłam kilkadziesiąt minut wcześniej i była to spontaniczna akcja, chociaż po części zaplanowana wcześniej. Następnego dnia w Gdańsku mieli rozdawać wejściówki na trening Niemców, więc musiałyśmy zrobić wszystko, by je zdobyć. Już od września czekałyśmy za tym wydarzeniem, jednak po piątkowej relacji w telewizji zwątpiłyśmy, czy uda nam się dostać na stadion. Bilety rozdano w ciągu kilku minut od otwarcia biura na Długim Targu. Pełne zdeterminowania, z małą walizką, kocem i dużym termosem z kawą pojechałyśmy zrealizować swój cel :)

Po pobudce o 3 w nocy, już o 4 wyjeżdżałyśmy z Gdyni w kierunku Gdańska. Deszcz wraz z niską temperaturą, nie ostudził naszego zapału, a jedynie dał nadzieję, że mniej osób ustawi się w kolejce po wejściówki. Dotarłyśmy na miejsce bez większego problemu. Jak podejrzewałyśmy całkiem sporo grono osób już przed 5 czekało na otwarcie drzwi, które miało nastąpić o 9. Miłym plusem był fakt, iż przez cały ten czas nie musiałyśmy stać, a mogłyśmy "wygodnie" siedzieć na krzesłach.

Z każdej strony można było poczuć nerwowe oczekiwanie i niepewność, czy uda się otrzymać upragniony bilet. Sama bardzo chciałam w to wierzyć i mieć świadomość, iż całe poświęcenie nie poszło na marne. Z upływem czasu przybywało coraz więcej osób i ustawiało się w kolejce, która już po niecałej godzinie dwukrotnie się zwiększyła. Było pewne, że niektórzy wrócą do domu z niczym.





Początkowe godziny upłynęły szybko, jednak im bliżej pozostawało do "godziny zero" czas się wydłużał. W międzyczasie udzieliłyśmy krótkiego wywiadu dla telewizji. Jednym z pytań zadanych przez dziennikarza było stwierdzenie, czy warto czekać. Dla prawdziwego fana reprezentacji Niemiec odpowiedz to kwestia oczywista. Gdybym miała możliwość przeżyć to raz jeszcze, postąpiłabym podobnie. Od kilku lat czekałam za okazją, by móc zobaczyć swoich ulubionych zawodników z bliska, na własne oczy. Wprawdzie we wrześniu na meczu Polska-Niemcy udało mi się to osiągnąć, ale teraz było to coś zupełnie innego. Znalazłabym się bliżej nich i jeśli miałam chociaż cień szansy by to zrealizować, musiałam spróbować.

Punktualnie o godzinie 9:00 zapanowało wśród zgromadzonych osób poruszenie. Otworzono drzwi, a pierwsze osoby mogły cieszyć się z otrzymania wejściówek. Z bijącym sercem czekałam i przesuwałam się z siostrą do przodu. Tak niewiele brakowało, a każdym przebytem krokiem zaczęłam wierzyć, że może się udać. Nadeszła nasza kolej i już po chwili trzymałam w dłoni dwie wejściówki! Było to cudowne uczucie, coś niesamowitego. Odetchnęłam z niewyobrażalną ulgą... Zaczęłam przygotowywać się psychicznie na to, co miało nadejść. Już w poniedziałek zamierzałam pojechać na trening Niemców! :) Nie wiedziałam kiedy taka okazja mogłaby się powtórzyć :)

zdjęcia autorstwa Ż&A

Wejściówki na stadion rozeszły się w ciągu 11-13 minut od otwarcie biura. Zdobycie biletów graniczyło niemal z cudem. Cieszyłam się, że akurat nam się udało i jednocześnie współczułam osobom, którym się nie powiodło. Było warto :)